In vitro – spotkanie

No i nadszedł ten dzień, w którym to mamy umówione spotkanie w klinice in vitro. Pół dnia wonlego wzięte, dokumentacja wszystkich badań spakowana więc w drogę 🙂 W klinice byliśmy punktualnie, mężu nawet kawki (bezkofeinowej oczywiście) się napił po czym miła pani poprosiła nas do gabinetu. Zaczęła opowiadać o całej procedurze, o zastrzykach które bedę brać, o ryzyku ivf, o komplikacjach, także z minuty na minute moje pozytywne myślenie zaczęło gdzieś się ulatniać. A gdzie? Sama nie nie wiem, może w kosmos? Tona makulatury do przeczytania i zapoznania się ze wszystkim, żeby to na spokojnie w domu przy kubku herbaty (bezkofeinowej oczywiście) sobie poczytać.

W odstawke idzie cappucino, herbatki różnego rodzaju, pepsi, alkohol, przyprawy pikantne, czekolada (jak ja bez niej wytrzymam?) i pare innych rzeczy. Możemy pić bezkofeinową herbatę i kawę, wode mineralną niegazowana bądź gazowaną do woli, używać przyprawy ziołowe, a najlepiej to przyrządzać potrawy na parze. W sumie nowa zdrowa dieta wita nas serdecznie 😉 Ale czego się nie robi dla uzyskania swojego celu prawda?

Zostaje tylko umówić się na trening z brania zastrzyków, zrobić sobie rozpiskę w kalendarzu i do dzieła 🙂 A i jeszcze w międzyczasie umówić sie na skan i próbny transfer i będzie można się kłóć 😉

A wieczorem, po dniu wrażeń, moja Sonieczka przyszła mnie uspokoić swoim kocim masażem i mruczeniem, po czym położyła sie na nogach żeby sobie pospać 🙂

kicia