Mamy pierwszego ząbka!

Jest, przebił się! Pierwszy ząbek Pyzy 🙂 7 miesięcy i 2 dni – pierwsza jedynka po lewej stronie 😉 Ostra jak brzytwa 😉 8 marca córa zrobiła mamie prezent na dzień kobiet 😉

W sobotę wieczorem Pyza dostała 38 stopni gorączki. Dałam jej paracetamol i usnęła na mnie w pozycji na okrak. Mąż zaniósł ją do łóżeczka z nadzieją że będzie spać do rana, a tu figa!  Obudziła się po pół godzinie i zaczęła dokazywać do północy bo gorączka zeszła. Później zmieniłam jej pampersa, dostała butlę i poszła spać. Po 2 w nocy pobudka z płaczem 😦 Gorączka wróciła 😦 Na rękach spała, gdy ją odkładałam do łóżeczka płacz. Mąż mnie zmienił około 3 w nocy, ale poddał się po paru minutach i Pyzucha wylądowała z nami w łóżku. Uspokajała się gdy trzymała mnie za palca, płakała przez sen. Co 10-15 przebudzała się z płaczem. Po 3 nad ranem znów dałam jej paracetamol. Nie chciała nic jeść ani pić. Gorączka ją męczyła. Ja nic nie spałam, mężu coś tam się zdrzemnął. Dopiero po 8 rano gdy ją przebrałam, zjadła trochę mleka to usnęła nieprzerwanie na 2 godziny. W tym czasie my z mężem też sobie przysneliśmy. W niedzielę dostała jeszcze raz łyżeczkę paracetamolu, ale było o wiele lepiej niż w nocy. Trochę się martwiłam jak zniesie kolejną noc, ale spała już u siebie. Parę razy wstałam do niej, dałam smoka, przyłożyłam dłoń do twarzy, uspokoiła się i dalej szła spać.

Spanie z dzieckiem to nie spanie. Nikt się nie wysypia prócz dziecka. Pyza, odkąd wróciliśmy że szpitala, spała w swoim łóżeczku u siebie w pokoju. Uważam że łóżko w którym śpię należy do mnie i do męża, dziecko ma swoje. Wolę wstać do niej w nocy niż ją przyzwyczaić do spania razem z nami, a później odzwyczajać. Jeśli ktoś lubi spać ze swoją pociechą, proszę bardzo jego wybór. Nie neguję. My stwierdziliśmy, iż nie będziemy spać z dzieckiem, zwłaszcza że mężu skacze po wyrku 😉 On śpi na brzuchu i zajmuje 3/4 łóżka, a łóżko mamy duże, na reszcie łóżka zwinięta w kłębek śpię ja i Sonia 🙂 Czasem Mruczek się wciśnie 😉 Także nie ma miejsca na spanie z dzieckiem.

To weekendowe samopoczucie Pyzy zwiastowało wyjście pierwszego zęba 🙂

Od wczoraj córa kaszle i ma katar. W nocy znów wędrowałam do niej do pokoju. Mąż chciał ją znów do nas wziąść, ale jakoś udało mi się ją uspokoić i uśpić. Włączyłam jej inhalator w pokoju żeby lżej jej się oddychało. Zadziałał 🙂 A dziś rano zobaczyłam drugą białą kropkę 😉 Druga jedynka się przebija 🙂

_20170310_175652

Buźka blogowe ciocie 🙂

Teraz musimy przetrwać ząbkowanie. Poproszę o niekończące się zasoby cierpliwości 😉

Same w domu

Tata z ciocią pojechali na zakupy, a my zostałyśmy same w domku, plus koty i rybki oczywiście 😉 Włączyłyśmy sobie program kulinarny i oglądamy pichcenie, tzn. ja oglądam a Kluseczka drzemie mi na klatce piersiowej 🙂 Chyba jedzenie jej nie podpasiło 😉

Poznaliśmy koty z nowym członkiem rodziny 😀
_20160810_154549

 

Koty mało zainteresowane Isabel. Chociaż jak mam ją na rękach to zaglądają zaciekawione co ja takiego trzymam 🙂

Powoli ustalamy plan dnia. Rutyna musi zagościć w grafiku co byśmy się do niej przyzwyczaili. A później będzie już z górki 🙂

Pierwszy post z telefonu ;-)

Jestem bez laptopa. Od dawna miałam problem z przyciskami na nim, ale ostatnimi czasy to już nic nie dało rady wciskać. Skontaktowaliśmy się z firmą od której go kupiliśmy, niestety to był ostatni model i już więcej go nie produkują, więc oddadzą nam pieniądze 🙂 Wysłali nam na maila naklejkę zwrotną, czyli za przesyłkę kurierską nic nie płacimy 🙂 Dołożymy £100 i będę miała najnowszy model laptopo-tableta 😀 Tak się robi interesy 😉 Teraz muszę nauczyć się obsługiwać bloga z telefonu. To mój pierwszy post 🙂 Jakoś sobie radzę. Poza tym jak Młoda wyjdzie to trzeba będzie jakoś tą nowinę obwieścić 😉

Jeszcze muszę się nauczyć jak wrzucić linka że zdjęciem z instagrama, ale małymi kroczkami i metodą prób i błędów jakoś do tego dojdę. Mam taką nadzieję.

Młodej jakoś się nie spieszy z wyjściem 😉 Mężu prosi, całuje brzuch, głaszcze, a ona nic. Wypnie się od czasu do czasu i tyle 🙂 On by chciał żeby córka była spod znaku raka, tak jak on (chyba bym zwariowala z dwoma rakami w domu). Młoda chyba wyczuwa, że mama jest kociarą i będzie spod znaku lwa 😀 Będę miała skorupiaka i kolejnego futrzaka w domu 😉 Rak ♋ , lew ♌ no i ja panna ♍ 🙂 Będzie wesoło, oj będzie 😉

Zostało 4 dni do terminu. Zobaczymy Mała kiedy zechcesz zrobić brexit 😉 Mama i tata czekają na ciebie 🙂

Serwer naprawiony, są zdjęcia :)

Dobra serwer już działa. Udało mi się wrzucić parę zdjęć, których nie mogłam dodać do poprzedniego wpisu. Tak więc oto i one 🙂

collage-1468320789451 _20160628_194506 _20160621_112919

Żabki i słonika już nie ma. Sprzedały się z prędkością światła 😉 Reszta czeka na swoją kolej. Siostra jak zobaczyła Elmo czapę i kapciochy to powiedziała, że muszę zrobić takie dla jej młodszego syna bo on uwielbia tego papeta.

Noc, grubo po północy, czas do spania, słyszę z pokoju Młodej jakieś dziwne dźwięki. Zwlekam się z łóżka, a tam taki oto widok mnie zastaje 😉
_20160713_203820
Sonia postanowiła siebie spakować do torby do szpitala 😉 Ale żeby wybrała jeszcze moją, to nie, wpakowała się do torby Młodej! Chyba chciała robić za maskotkę 😀

A dziś rano Mruczasty znalazł sobie nowe łóżeczko do spania 😉
AirBrush_20160714120819

Te koty to wszędzie się wcisną, gdzie im nie wolno 😉 No cóż będą dzielić okój z dzieckiem to chyba już się przyzwyczajają do nowych przedmiotów 🙂
Do łóżeczka musiałam włożyć miśka, bo inaczej spałyby tam cały czas 😉
_20160711_142617

Skończyłam robić kocyk do łóżeczka 😀 Jest taki mięciusi i milusi, że sama z chęcią bym pod nim siedziała w zimne dni/wieczory 😉 Mam nadzieję iż córcia od czasu do czasu podzieli się kocykiem z mamą 😉
AirBrush_20160713203732

Za jakieś 2 godziny mam wizytę u położnej, zobaczymy czy te moje dziecię ma zamiar wcześniej wyjść czy woli poczekać na lepszą pogodę 😉

Ganek się robi i pracowity tydzień

Mężu w zeszłym tygodniu pojechał w delegację na 2 dni. Nieźle się tam bawili z tego co mówił, a i zdjęcia też widziałam potwierdzające jego słowa. Nawet mój mąż ma zdjęcie z tancerkami ubranymi jak na paradę w Rio de Janeiro 🙂 To musiało się tam dziać. Ponad 500 osób więc impreza konkretna. Dzwonił do mnie o 2 w nocy, to znaczy numer sam mu się wykręcił ;-), a na poczcie nagrała się tylko muzyka 🙂
Kocurowate stworzenie podczas nieobecności pana małżonka ani razu na płot nie wskoczyło, ani nie uciekło. Co chwilę przychodził do pokoju sprawdzać czy jestem 🙂 Kochany futrzak. A i Sonia nie odstępowała mnie na krok. Na ogród też nie chciało jej się wychodzić. Ciągle była ze mną 🙂 I jak tu ich nie kochać?

Mężu po powrocie z delegacji zdrzemnął się godzinkę i zabrał się za robienie ganku. Już wygląda jak budowla 🙂 Praktycznie codziennie po parę godzin coś robi żeby jak najszybciej to skończyć. Okno i drzwi mają dostarczyć w piątek, to podejrzewam iż jeszcze tego samego dnia będzie chciał je zamontować, a jak nie to w sobotę. Wtedy pozostanie wykończeniówka w środku. Dzisiaj też po pracy zaczął wykańczać zadaszenie. Jak je zrobi to pozostaje nam czekać tylko na okno i drzwi. A później powinno iść już z górki.

Dzisiaj również była położna środowiskowa. Taki mały wywiad przeprowadziła. Powiedziała, że następnym razem zobaczymy się około 11 dni po porodzie. Bardzo miła kobieta. Nawet Mruczasty przyszedł się z nią przywitać 🙂

Dzisiaj mieliśmy bardzo pikną pogodę. Mam nadzieję iż utrzyma się ona do końca wakacji, bo naprawdę już chciałabym mieć lato a nie wiosnę. Moim futrom było za gorąco, nawet na ogród nie chciało im sie wychodzić, co widać na zdjęciu
kotki
Jutro idę z Mruczastym na strzyżenie. Zrobimy go na lwa 🙂 Znów się na mnie obrazi, no trudno, ale ja już nie mam siły wyczesywać jego kołtunów. Z reguły 3-4 razy dziennie go czeszę, a i tak wieczorem bądź na następny dzień ma ich od i ciut ciut więc zabawa zaczyna się od nowa. A tak poza tym uważam, że na lato będzie mu chłodniej bez tej tony futra, bo biedaczysko ledwo zipie w takie upały.

W środę jadę na szczepienie na ksztuśca. Ponoć obowiązkowe dla kobiet w ciąży, a i dziecko późnie ma zwiększoną odporność.

W czwartek dodatkowa wizyta w szpitalu. Normalnie bym jej nie miała, tylko że moją ciąża jest z in vitro więc idę na pogaduchy z doktorkiem. Miły facet, a na nazwisko ma Hanna 🙂 Muszę zrobić listę pytań, bo ostatnio mam sklerozę postępującą w zaawansowaną i mogę zapomnieć co mnie nurtuje 😉 Ponoć po porodzie wszystko wraca do normy, no zobaczymy.

Piątek mam wolny, jak narazie. Mężu będzie pracował z domu to on może odebrać dostawę, ale znając życie to pewnie mi coś wyskoczy 😉

Młoda ostatnio daje się we znaki. To już nie są delikatne kopnięcia tylko jak mi nie przydzwoni to aż czasami gwiazdki widzę. Nauczyła się też wypinać i tylko jak sobie usiądę to widzę jak brzuch mi się rusza, faluje i przybiera rózne dziwne krztałty. Czasami się zastanawiam czy przypadkiem ona nie toruje sobie drogi poprzez skórę na brzuchu tak jak w filmie „Obcy” 😉 Śmiesznie to wygląda 🙂 Potrafię już rozpoznać jej tryb dnia i jak narazie to najbardziej aktywna jest w nocy. Chyba ma to po tatusiu 😉 Najwyżej on z nią po nocach będzie siedział, a mnie budzić będą tylko na karmienie 😉

Długi weekend i znów leniwy dzień Młodej

No u nas był długi weekend. Mężu skończył układać cegłę na ganek, teraz tylko musi się porządnie związać. Będzie stała sobie ta konstrukcja z tydzień czasu, bo czekamy na dostawę by zrobić dach, a i dostawa okna i drzwi wejściowych ma potrwać z dwa tygodnie.

W sobotę poszliśmy do znajomych. Ich córka kończyła 6 lat i zrobili jej grila urodzinowego z tortem. Czas leci jak oszalały. Pamiętam jak się urodziła, a tu już 6 lat mineło. I gdzie? Kupiliśmy jej kolorowankę księżniczki z naklejkami (teraz mała ma fazę na różnego rodzaju królewny) i lalkę Bellę z „Pięknej i bestii”. Chyba trafiliśmy z prezentem bo nie rozstawała się z nim na krok 🙂 Nawet prezenty od rodziców nie zrobiły na niej takiego wrażenia jak lalka 🙂

W niedzielę Młoda miała znów leniwy dzień. Tym razem to mężu się wystraszył i na pogotowie chciał jechać. Powiedziałam mu żeby dał mi loda, bo po zimnym dziecię się uaktywnia, a jak nie to poczekamy jeszcze z pół godziny i dopiero pojedziemy. Zjadłam loda i poczułam leniwe ruchy, tak jakby się przeciągała. Wcale się nie dziwię. W sobotę pojadłam trochę na grilu to w niedzielę trzeba odpocząć 😉 Pojechaliśmy do paru sklepów po materiały do ganku i oczywiście Młodej dłuższy spacer się nie spodobał. Ułożyła się w dole brzucha i trzeba było sobie klapnąć w samochodzie, a tacie pozwolić dokończyć zakupy. Wieczorem dała mi trochę popalić. Brzuch latał na wszystkie strony, a moja wątroba i żołądek zostały skopane. Zastanawiam się jak one jeszcze funkcjonują. Mężu się cieszy jak dziecko gdy poczuje ruchy Młodej. Za każdym razem mówi: „Ale fajne” 😉 Dla niego tak, ale dla mnie troszkę mniej. Jej ruchy są coraz bardziej silne i niektóre sprawiają ból, ale wolę to niż jej leniwe dni. Przynajmniej się nie martwię.

W poniedziałek mężu przyciął tuje w ogrodzie. Dwie od dołu nam zbrązowiały więc ucharatał je prawie doszczętnie. Na kolanach zbierałam obcięte gałęzie. Trochę wygniotłam Młodą, ale trzeba było to zrobić. Zapomniałam tylko nawozem podsypać, ale zrobię to jak tylko pogoda się poprawi. Po południu mężu zaczął składać biurko i łożeczko. Byłam jego asystentką 😉 Jak trzeba było coś przytrzymać lub podać to się mu przydaałam. A instrukcja do biurka i łóżka była tak prymitywnie napisana, że trzeba było się domyślać jaka część gdzie ma iść. Nawkurzał się co nie miara, ale poskładał wszystko. Zrobiliśmy przemeblowanie w pokoju. Biurko, szafa i regał stoją po jednej stronie pokoju, a komoda i łóżeczko po drugiej. Obok łóżeczka jest kocurka łóżko i drapak 🙂 No przecież nie wygonię go z pokoju, to też jego sypialnia 😉 Teoretycznie pokój jest już gotowy na przyjęcie nowej lokatorki 🙂 Muszę jeszcze pościel wyprać i wyprasować, ale to już mały pikuś.

Ostatnio kiciucha znów zaczęła włazić mi na kolana i ucinać sobie drzemki 🙂 Tuli się do brzucha i nawet udało nam się zrobić jej parę fotek 🙂 Zaprzyjaźnia się z Młodą 🙂 Jesteśmy ciekawi jak futrzaki zareagują na niemowlaka. Mężu powiedział, że będzie nagrywał ich zachowanie jak się spotkają po raz pierwszy 🙂

Dalej bezrobotna i niezorganizowana

Rany ale mnie tu długo nie było, ponad tydzień. Mam zaległości w blogowaniu. Obiecuję nadrobić stratny czas.

Niby siedząc na bezrobotnym powinnam mieć dużo czasu, a tu kurde jakoś mi go brakuje. Pracując byłam bardziej zorganizowana niż teraz. Może to też wina hormonów albo pogody, bo ciągle spać mi się chce. Rano wstaję by nakarmić futrzaki i rybki, później znów do łóżka tak do 10:00 czasami 11:00. Po przebudzeniu czas na śniadanko, ogarnięcie chałupy, przeszperanie internetu z nowymi ofertami pracy, przygotowanie obiadu dla pana męża i dzień jakoś mija niepostrzeżenie.

Przez święta jakoś nie miałam siły i ochoty patrzeć na oferty pracy, ale teraz muszę się porozglądać. Szczerze to wątpię w to by ktoś mnie zatrudnił będąc w ciąży, ale dla biura pracy muszę udokumentować co robię by ją znaleść.

Przed świętami były szef zadzwonił do mnie i powiedział, że chyba znalazł się kupiec na firme w której pracowałam i żebym zadzwoniła do Helen z Pure Air. Tak też zrobiłam. Umówiliśmy się na rozmowę, która przebiegła gładko. Powiedziałam co należało do moich obowiązków, co robiliśmy, z czego korzystaliśmy, jak wysyłaliśmy paczki itp. Ona pokazała mi ich magazyn, na co odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nasz był co najmniej 2 razy większy. Wydawała się lekko zaskoczona. Podziękowała za przybycie i że do mnie zadzwoni w godzinach popołudniowych. Dałam znać mężowi jak mi poszło bo siedział jak na szpilkach. Gdy tylko dojechałam do domu to zdążyłam się napić herbaty i dostałam telefon od Helen, że są bardzo zainteresowani moją osobą i czy mogłabym przyjść na zajutrz do pracy. Na co ja odpowiedziałam pozytywnie 🙂 Ucieszyłam się ogromnie, ale to było zbyt piękne żeby było prawdziwe, bo przed godziną 17:00 znów zadzwonili do mnie z przeprosinami, że coś się z administratorami nie dogadali i musieli się wycofać z oferty. Trochę się wkurzyłam, bo jak można zapraszać na rozmowę jeśli umowy kupna się nie podpisało i kasy nie zapłaciło. No ale cóż, widocznie tak miało być. Dalej jestem bezrobotna :-(.

No ale dokończyłam koc dla rodziców 🙂

DSC_0651

Nie obyło się bez małej inspekcji 😉

DSC_0637    DSC_0639

Jak również dokończyłam kocyk dla dziecka, który mam zamiar wręczyć koleżance jak urodzi za niecały miesiąc 🙂

IMG_20160325_193210

Mam w planach pare nowych projektów, a że czasu mam sporo to sobie będę dziergać, a co 🙂 Wolno mi. Przy okazji dokończę Olafa, bo siostra już mi żyć nie daje. W sumie to on prawie gotowy, wystarczy go pozszywać i nosa dorobić, ale właśnie takie wkończeniówki zabierają najwięcej czasu. Jak się zbiorę w sobie to go dokończę.

Moje kotecki chyba wycuwają wiosenkę 😉

DSC_0667

Wielka niewiadoma

Nie wiem co będzie z naszą firmą, ale nie wygląda to najlepiej 😦 W poniedziałek powiedzieli nam, że będą zwolnienia i, najprawdopodobnie jak nie znajdą innego wyjścia, będą zamykać firmę. My jako oddział dobrze prosperujemy, ale firma siostrzana ciągnie nas na dno! Jak ją zamkną to my razem z nimi popłyniemy 😦 Nie jest to najlepszy moment dla mnie, bo kto zatrudni ciężarną choćby na 3 – 4 miesiące? Nikt. Po tym czasie mogłabym iść na państwowe macierzyńskie, ale do tego czasu wolałabym raczej pracować, bo przed nami trochę wydatków związanych z przyjściem dziecka na świat. Zostaliśmy poinformowani, że procedura zwolnień może zająć jeden tydzień lub 3. Nie wiem jak to będzie, nie wiem kiedy list dostaniemy, w sumie to nic nie wiem. Na wszystkie moje pytania co mi się należy finansowo, czy otrzymam odprawę i w jakiej wysokości, czy za niewykorzystany urlop mi zapłacą to usłyszałam odpowiedź, że jeszcze to nie jest opracowane i jak bedzie coś konkretnego wiadomo to dadzą mi znać. Narazie stoimy w miejscu. Nie możemy składać zamówień. Możemy jedynie sprzedawać to co mamy na stanie. Zabronili nawet nam mówić o naszej sytuacji klientom, tylko coś ściemniać. Ale ileż można kłamać? I tak co niektórym mówimy mniej więcej co jest grane. I tak nic nam nie zrobią bo przysługuje nam okres ochronny. Tak więc siedzimy i czekamy, ale sytuacja nie wygląda kolorowo.

Z innej beczki to dziś odwiozłam męża na lotnisko. Spędzi w Polsce około tygodnia. Musi odebrać paszport i przy okazji połazi po sklepach z artykułami niemowlęcymi, porówna ceny produktów 🙂 Ja z kotkami moimi zabarykaduję się w domu i będziemy dziergać (one będą kradły wełnę) i oglądać filmy 🙂

Spokojny weekend

W piątek po pracy pojechali my naszą ‚krówką’ na zakupy, bo przecie lodówka pustkami świeciła i halny tam szalał więc zapasy trzeba było porobić. Na cel pierwszy poszedł polski sklep. Ło ludu znalazłam tam syrop na kaszel dla kobiet w ciąży Prenalen i tabletki na gardło 🙂 Jaka ja żem była szczęśliwa 🙂 Mężu kupił mi jeszcze 7 days’a orzechowego i mogłam już wracać do domu 😉 Oj przepraszam jeszcze żółty ser trzeba było zakupić, co bym miała na kanapke co położyć. Ale dużo rzeczy się pokończyło więc sunęłam między regałami i wrzucałam do koszyka potrzebne produkty, a przy kasie mężu dostał darmowe piwko 🙂 I on wtedy też był szczęśliwy 😉 Później wskoczyliśmy do Tesco co by dokupić warzywa, owoce, wegeteriańskie papu, dla kociaków przysmaki, mężu zaopatrzył się w alkohol i wróciliśmy do domu. Zjedliśmy kolacje, mężowski pograł w Wiedźmina (męczy go już chyba z miesiąc), ja też w swoje gierki poklikałam, kociaki wypieściuchałam i udałam się za zasłużony wypoczynek 🙂

Sobota mineła nam bardzo szybko. Mężu zrobił śniadanko, ogarneliśmy domek, zjedliśmy obiad i pojechaliśmy do kina na Deadpool. Super film. Uśmiałam się jak nigdy. Wytrzepałam tym moje dziecko 😉 Podczas seansu miałam wrażenie jakbym dostała od dziecka małego kopniaka, aż podskoczyłam na tym fotelu 😉 Od tamtego czasu cisza. No cóż muszę uzbroić się w cierpliwość i czekać aż znow da o sobie znać 🙂 Film zkończył się dość poźno więc po powrocie do domu szybki prysznic i łózio. Kiedy ja się obudziłam po 3 rano na pierwsza wizyte w kibelku to mężu zlądował do wyrka, bo się zagrał 😉

Niedziela też minęła na leniuchowaniu 🙂 Mężu grał w Wiedźmina, bo chciał już go przejść (co mu się udało dopiero koło godziny 22:00), a ja podziergałam sobie na szydełku. Robię narzutkę na łóżko dla rodziców na ich 35 rocznicę ślubu, która wypada za tydzień w niedzielę. No ale cóż paczkę wyślemy dopiero początkiem przyszłego miesiąca. Muszę dokupić parę rzeczy o które prosili rodzice i siostra. Chodzi im o kamienie rozgrzewające, które sa umieszczone w elastycznym pasie. Dobre są na ból pleców bądź korzonki gdyż trzymają temperaturę ciepła 24 godziny lub dłużej. Siostra chce plastry rozgrzewające na bóle menstruacyjne, bo jak tu była to poczęstowałam ją ostatnim jaki mi został i tak była z nich zadowolona, że przed wylotem kupiła sobie dwie paczki, ale poprosiła żeby kupić jej jeszcze ze dwie. No to muszę się zebrać i iść na zakupy. Wtedy będziemy mogli zrobić paczke i wysłać do domu razem z małym upominkiem 🙂

Kiciucha prawie całą niedzielę spędziła u mnie na kolanach lub obok zajmując 3/4 sofy. A umawiałyśmy się pół na pół, ale jak usnęła to dźwigiem bym jej nie zepchnęła tak się rozwaliła. Tyłek mi zdrętwiał od siedzenia w jednej pozycji, a ona w najlepsze sobie spała. Pewnie według niej to grzała mi nogę 😉 No ale cóż, chciało się koty to trzeba się dzielić przestrzenią 😉

Nerwy w ciąży

Jeszcze nigdy żaden klient mnie nie wyprowadził z równowagi, ale kiedyś musiał być ten pierwszy raz. I tak oto wczoraj nasz klient, który za każdym razem kiedy składa zamówienie zawsze, ale to zawsze źle coś wymierzy lub rozmiar nie ten zamówi, a później na ostatnią chwilę pyta nas czy moglibyśmy wysłać to czy tamto z dostawą na rano (czasami się udaje, a czasami przykto mi bardzo ale musisz poczekać dzień lub dwa – ze względu na rozmiary), przeszedł samego siebie. Nie dość, że wydzwaniał do nas co pare minut czy dostawa miała miejsce, to jeszcze nagrał się na pocztę z taką wiadomością, że mi ciśnienie skoczyło (pewnie według lekarzy miałabym idealne, bo ja niskociśnieniowiec jestem i moje najlepsze ciśnienie ostatnio wynosiło 100/60 🙂 ). W wiadomości powiedział, że jest bardzo rozczarowany naszą współpracą, że nie tak to sobie wyobrażał, że on potrzebuje tego zamówienia na ‚wczoraj’ (to tak delikatnie opisałam, on używał ostrzejszych słów). A to że nieraz mu dupę ratowaliśmy bo czegoś zapomiał zamówić lub oddawaliśmy przysługę sami pakując do samochodu części i jeszcze tego samego dnia robiąc dla niego dostawę to już tego nie pamięta? 👿 Sprawdziliśmy z naszym kurierem co z paczką i co się okazało? Została dostarczona! Ale nikt nie raczył tego sprawdzić z robotnikami, a nam się oberwało. Tak więc, gdy nasz klient Harry zadzwonił, odebrałam telefon i powiedziałam mu żeby zanim będzie do nas wydzwaniał ma sprawdzić ze swoimi robotnikami co najmniej 3 razy czy odebrali przesyłkę i o której godzinie, bo ja nie godzę sie na ubliżanie za niekompetentność jego pracowników. Z nerwów aż się cała trzęsłam. Dobrze, że szef chciał z nim też pogadać to go przełaczyłam bo inaczej mogłabym powiedzieć o parę słów za dużo.

Chyba z 10 – 15 minut zajęło mi usopokojenie się, a później panika czy z Bąbelkiem wszystko wporządku, czy mu nie zaszkodziłam tymi moimi nerwami i tysiąc pytań do… Z reguły to ja jestem bardzo spokojną osobą i ciężko mnie wyprowadzić z równowagi, ale Harremu się udało. Z tego wszystkiego tak mnie brzuch rozbolał, że musiałam puścić sobie ciepłe powietrze na ukojenie. Gorąca herbatka z cytrynką i jakoś się uspokoiłam. Ale panika o Bąbelka została.

W domu wyżaliłam się mężowi i zrobiło mi się lepiej. Pocieszał mnie, pocałował i głaskał brzuszek. Nawet kociaki były grzeczne. Sonia, jak tylko usiadłam, od razu wskoczyła mi na kolana i zaczęła mruczeć uspokajająco. Mruczek położył się obok i oddawał mi swoje ciepełko 🙂 A rybcie nieświadome sobie pływały. W sumie one też działają relaksująco w jakiś tam sposób.

Kociaki co jakiś czas zaglądają co u nich słychać i wygląda to co najmniej pociesznie 🙂

12746066_10205531694476533_884253285_n