Szkoła i zdalne nauczanie

Moje dziecię poszło we wrześniu do szkoły. Kiedy ten czas zleciał? Przecież ona jest jeszcze mała. Jest najmłodsza w klasie. Niektóre dzieci mają po 5 lat lub prawie 5, a ona 4 i pół.

W tym szkolnym uniformie wygląda na taką dużą dziewczynkę. Z chęcią chodziła do szkoły i bez problemu wstawała rano. Nie trzeba było jej siłą ściągać z łóżka. Tata odwoził ją do szkoły. Odprowadzał pod klasę, gdzie jej wychowawczyni ją przejmowała.

Teraz przez tego wirusa szkoła jest zamknięta (już prawie miesiąc). Uczymy się zdalnie. Jej wychowawczyni przesyła nagrane filmiki z nauką pisania, matematyką wymową i czytanką i po pracy uczymy się. Czasami jest ciężko bo ona nie lubi takiej formy nauki. Widać że wolałaby iść do szkoły, do znajomych. Lubi się uczyć, ale ta forma jej nie odpowiada. Od poniedziałku do piątku ma zajęcia w szkole angielskiej, a w soboty w szkole polskiej. Może to za dużo dla takiego dziecka, ale chcę by miała kontakt z językiem polskim, gdyż ona jest bardzo oporna na nasz język. Woli mówić po angielsku, a mi zależy żeby mogła w przyszłości porozumieć się z rodziną mieszkająca w Polsce.

Zobaczymy co z tego wyjdzie. Póki co jakoś sobie radzimy z tą dziwną sytuacją.

5 dni bez dziecka

Dawno mnie tu nie było. Bardzo dawno, ale zwyczajnie nie mialam czasu. Czas pędzi jak oszalały, a ja nie mam pojęcia jak go troszkę zwolnić.
Odkąd dziecię me zaczęło chodzić na dwóch a nie na czterech to oczy mam dookoła głowy. Ma takie pomysły, że przyprawia mnie o zawał serca. Nie można jej z oczu spóścić bo zaraz włazi na meble, albo komputer. Jak już musze iść za potrzebą to zamykam ją w kojcu, bo jeszcze nie nauczyła się go otwierać 🙂
Dziś rano odwiozłam męża i córę na lotnisko. Pięć dni spędzą w Polsce. Ja niestety nie mam tyle wolnego więc siedzę sobie razem z kotami w domu. Oczywiście też pracuję, a jakże.
Rano odstawiłam samochód do warsztatu na przegląd więc do pracy pojadę męża Mazdą. Po pracy musze jechać na zakupy, po powrocie zrobić pranie, wyciągnąć naczynia ze zmywarki, ogarnąć zabawki Pyzy w salonie, a i w międzyczasie ugotować sobie obiad i go zjeść. Jak się wyrobię z tym wszystkim to już będzie pora spania.
Jutro rano muszę odebrać swój samochód z warsztatu, wstawić kolejne pranie, zadzwonić do ubezpieczalni, rozwiesić pranie, pojechać do pracy – odbębnić swoje (mam nadzieję, że bedzie spokojnie, bo ostatnio to nawał roboty, że naprawdę nie wiem za co mam się złapać). Po pracy jadę po koleżanke, umówiłyśmy się już na spotkanie ze dwa tygodnie temu. Przyjedziemy do mnie, napijemy się procentów, pogadamy, pośmiejemy się. Ona wróci do siebie, bo jutro musi iść do pracy, a ja może obejrzę jakiś film i pójdę spać z kotami 🙂
W sobotę ma być ładna pogoda to umyję okna żeby były już czyste na święta. Choć pojdejrzewam, że będę musiała w kuchni i jadalni umyć je jeszcze raz, bo jak przyssawka się do nich przyklei to znów będą slady 😉 Ogarnę całą chałupę od góry do dołu. Pochowam za małe ciuszki do worków próżniowych, wrzucę ostatnie już pranie i będę mogła cieszyć się weekendem 😉 Może nawet coś podziergam? Planuję zrobić śnieżki, mogą to być ozdoby na choinkę bądź podstawki pod kubek 🙂 Chciałabym je podarować w prezencie moim dwóm dobrym koleżankom z pracy 🙂 Wiem, że im się taki prezencik spodoba. Dla jednej zrobię 4: 2 większe oznaczające rodziców i 2 mniejsze oznaczające dzieci, a dla drugiej 5, bo ma pięcioosobową rodzinę 🙂 Snieżynki szybko sie robi to powinnam się uwinąć w ciągu jednego dnia.
W sobotę są organizowane kiermasze świąteczne może się przejdę i zobaczę co mają ciekawego. W niedzielę zrobię sobie dzień leniwca, nie wyjdę z domu i będę siedzieć w piżamie, a co? Należy mi się choć jeden taki dzień 😉
W poniedziałek na spokojnie wyszykuję się do pracy, a wieczorem włączę jakiś film świąteczny 🙂
We wtorek rano odbiorę moje skarby z lotniska i wszystko wróci do normy 🙂